To on porwał Maję
Porwana Maja była w rękach chorego psychicznie Polaka, który powinien siedzieć za kratkami. Dziewczynkę wyrwali z jego szpon policjanci.
Kiedy Maja zniknęła policja w całym kraju została postawiona na równe nogi. Po raz pierwszy zastosowano „Child Alert”. W poszukiwaniach wykorzystany został najnowocześniejszy sprzęt techniczny. Wiadomość lotem błyskawicy obiegła Polskę, ale również Niemcy, gdzie dziecko zostało odnalezione.
- Dziękuję wszystkim, którzy pomagali w poszukiwaniach – powiedział Superfaktom ojciec dziecka. - Byliśmy w Niemczech i tam pomoc zaoferowało kilkadziesiąt osób.
Po porwaniu policjanci szybko ustalili, jakim autem poruszał się sprawca. Znali jego tożsamość. I to właśnie było przerażające. Okazał się nim bowiem chory psychicznie Polak, który już wcześniej porwał w Anglii małą dziewczynkę. Zachodziły więc przesłanki, że życiu i zdrowi Mai zagraża poważne niebezpieczeństwo. Liczyła się każda godzina. Policjanci mówili wprost o wyścigu z czasem.
Auto, które było poszukiwane zauważono w Niemczech. W środku byli zarówno porywacz, jak i jego ofiara. Całkowicie zaskoczony mężczyzna został zatrzymany. Zostanie przewieziony do Polski.
Wiemy, kim jest sprawca
Dziewczynkę porwał 31-letni, chory psychicznie Polak Adrian M. zamieszkały w Anglii, ale zameldowany na stałe w Polsce. W 2014 roku został skazany na półtora roku więzienia za uprowadzenie dziecka o rok młodszego od Mai. W tamtym przypadku już po trzech godzinach wpadł, dzięki temu, że uprowadzona dziewczynka nie przestraszyła się, zachowała nadzwyczajną wprost mądrość. W odpowiedniej chwili zaalarmowała policję. Szokujące jest to, że Adrian M. został zwolniony z więzienia przed odbyciem całej kary. Przyjechał do Polski i zaatakował po raz kolejny. Powinien w tym czasie siedzieć za kratami.
Jak ustalili dziennikarze TVP Info porwana Maja zachowała się równie roztropnie, jak jej brytyjska koleżanka. Najprawdopodobniej chciała uciec porywaczowi, który zaczął się z nią szarpać i spowodował stłuczkę z innym kierowcą. To właśnie on zawiadomił policję o dziwnie zachowującym się Polaku.
Za swój czyn porywacz odpowie przed sądem w Polsce i nie może liczyć na taką, jak wcześniej wyrozumiałość ze strony wymiaru sprawiedliwości.
Zbigniew Heliński