aktualizowane 4:23, 14 Jul 2024

Wiesz o czymś ciekawym? Napisz do nas e-mail: info@superfakty.pl

Już prawie 140 tys. osób deklaruje, że na głosowanie w wyborach weźmie własny długopis i postawi nim krzyżyk na karcie.

Akcja dużo mówi o zaufaniu, jakie mają ludzie do organów władzy i niezależności członków komisji wyborczych. Nie od dzisiaj, po cichu opowiada się, że wybory mogą zostać sfałszowane. Może to i paranoiczne, ale ludzie robią, co mogą, aby zabezpieczyć prawidłowy wybór.

Profil „Weź swój długopis na wybory” stworzył prawicowy bloger Paweł Rybicki, który zauważa, że aby dokonać fałszerstwa wyborczego wystarczy, że ktoś z komisji wyłoży do dyspozycji ludzi długopis lub pióro kulkowe ze znikającymi atramentem lub tuszem. Długopisów takich jest przynajmniej kilka rodzajów. Wizualnie nie różnią się niczym od normalnych. Dostępne są również wkłady, które można włożyć do zwykłej oprawki. Postawiony krzyżyk zniknie z karty wyborczej po ok. dwóch godzinach, a tym samym głos będzie nieważny.

Tok myślenia ma pewną wadę. Otóż znikać będą po równo głosy oddane na każdego kandydata. Czy argument ten przekona tych, którzy węszą spisek? Pewnie nie. Pojawiły się też bardziej absurdalne pomysły, żeby na wybory zabierać również świeczki i woskować kwadraty przy innych kandydatach, aby nie można było tam już niczego napisać.

Rafał Szymczak z Krajowego Biura Wyborczego twierdzi, że przyniesienie własnego długopisu jest nawet zalecane, ale nie z powodu zabezpieczenia się przed domniemanymi fałszerstwami, ale ze względu na sprawniejsze głosowanie. Mając swój pisak nie trzeba będzie czekać na ten wyłożony. Świeczek jednak raczej już nikt nie użyje. Członkowie komisji mają na nie reagować ze względu na możliwość naruszenia karty wyborczej.

Zbigniew Heliński, fot. Facebook