Wielkie polowanie na kobrę w Łodzi
W Łodzi, w rejonie szpitala Babińskiego może grasować agresywna i jadowita kobra. Straż miejska i policja rozpoczęły wielkie polowanie.
W piątek strażnicy miejscy w Łodzi otrzymali zgłoszenie ze szpitala o mężczyźnie, który został ukąszony przez węża. Najprawdopodobniej był to gad z grupy zdradnicowatych, do których należą również kobry. Pacjent jest w ciężkim stanie. Najprawdopodobniej nocą nadepnął na węża i ten ukąsił go powyżej kolana. Niestety człowiek zwlekał z udaniem się do lekarza. Zbagatelizował ukąszenie.
- Po otrzymaniu informacji natychmiast zaczęliśmy szukać niebezpiecznego intruza – wyjaśnił naczelnik Piotr Czyżewski z łódzkiej Straży Miejskiej. - W rejonie pojawienia się węża jest dużo chaszczy, krzaków, łąki, lasek. To ulubione miejsca przebywania tych gadów. Do przeszukania jest ogromny teren. Do tej pory niestety wąż nie został znaleziony. Na całym terenie zostanie wykoszona trawa. Poszukiwania będą kontynuowane aż do skutku.
Strażnikom w akcji towarzyszy specjalista, który zna dobrze zwyczaje jadowitych węży. Twierdzi, że ten, z którym możemy mieć do czynienia szuka sobie miejsc, w których może założyć gniazdo. Mieszkańcy powinni więc zachować szczególną uwagę przesuwając i podnosząc kamienie lub innego rodzaju przedmioty. W przypadku zauważenia nie wykonywać gwałtownych ruchów tylko wycofać się powoli oraz oczywiście zawiadomić Straż Miejską, w strukturach których działa przeszkolony Animal Patrol.
- Apeluję też, aby uważać, gdzie stąpamy – dodaje Piotr Czyżewski. - Szczególną ostrożność zachowujmy chodząc po trawie, a na razie najlepiej, żeby okoliczni mieszkańcy unikali takich nieużytków. Jeśli poczują, że coś ich ukąsiło natychmiast powinni udać się do lekarza.
Poszukiwany wąż może być bardzo niebezpieczny. Eksperci ostrzegają, że nie tylko kąsa, ale również może na odległość, z ogromną precyzją pluć jadem w oczy. Pochodzi najprawdopodobniej z nielegalnej hodowli, której szuka policja. Jego sprowadzanie do Polski jest zabronione. Gad najprawdopodobniej krąży po okolicy, w której zaatakował. Mało prawdopodobne, aby przeniósł się w inną część Łodzi.
Zbigniew Heliński