Policja kontra kłusownicy. Na razie 0:1
W okolicy wsi Gawki bezkarnie grasują kłusownicy. Na otwartym polu, w biały dzień strzelają do zwierząt.
Od kul kłusowników 7 kwietnia padł młody łoś. Strzały słyszał Józef Wiński miejscowy rolnik. Swoją wiedzą podzielił się z dziennikarzem Tygodnika Ostrołęckiego.
- „Usłyszałem jeden strzał, a za jakiś czas drugi” – opowiada pan Józef gazecie. – „Potem słyszałem odgłos silnika. (…) O tym, co się stało, dowiedziałem się następnego dnia, kiedy przyjechali myśliwi z koła, które działa na tym terenie. Na moim polu niedaleko domu (…) były wyraźne ślady opon samochodowych, ale także ślad po padłym łosiu, którego zastrzelili. Tam, gdzie został trafiony, do dziś widać krew. Są też ślady ciągnięcia zwierzęcia za samochodem. Dociągnęli go do drogi, a potem pewnie załadowali na inny samochód i odjechali.”
Jak wynika z informacji, które uzyskali dziennikarze Tygodnika Ostrołęckiego aktywność kłusowników w okolicy Gawek jest spora. Świadkowie twierdzą, że po polach często jeżdżą samochody terenowe, widać światła silnych reflektorów oraz słychać strzały.
Kłusowników szukają policjanci z Ostrowi Mazowieckiej. To, co dzieje się na ich terenie oburza myśliwych z koła łowieckiego „Trop” z Warszawy. Do nich też docierają niepokojące sygnały o poligonie strzeleckim, który ktoś urządza sobie na polach.
Zbigniew Heliński, fot. Mieczysław Bubrzycki/ Tygodnik Ostrołęcki