Bez reform spowolnienie gospodarcze
W Polsce trzeba zwiększyć inwestycje w nowe technologie, tworzyć i promować własne marki oraz usprawniać państwową administrację. Bez tego grozi nam zjawisko zwane przez ekonomistów pułapką średniego dochodu, charakterystyczne dla państw goniących bogatszy Zachód. Oznacza ono długotrwałe i znaczące obniżenie tempa wzrostu gospodarczego.
Pułapka średniego dochodu to zjawisko charakterystyczne dla państw rozwijających się i chcących się szybko bogacić. To pewnego rodzaju przegrzanie gospodarki spowodowane tym, że dotychczasowe impulsy rozwoju przestają działać. Ekonomiści zauważyli, że krytycznym momentem było w wielu krajach rozwijających się przekroczenie poziomu dochodu w wysokości 16,7 tys. dolarów na głowę mieszkańca. Polska przekroczyła go w 2010 roku. Potem obserwowano długotrwałe spowolnienie gospodarcze.
– Jeżeli popatrzymy na dane statystyczne i porównamy Polskę do krajów regionu albo do całej Unii Europejskiej, to możemy być z siebie dumni, dlatego że w ostatnich kilku latach Polska dokonała ogromnego skoku. Jeżeli jednak porównamy się poziom życia, nie trzeba być ekspertem, żeby dostrzec ogromny dystans, jaki nas dzieli od wysoko rozwiniętych krajów – mówi Łukasz Pokrywka, wiceprezes Instytutu Kościuszki.
Minister finansów zapowiada, że PKB Polski ma w 2015 roku sięgnąć 71 proc. średniej w Unii Europejskiej. Jak jednak podkreśla ekspert, pułapka średniego dochodu to nie tylko kwestia tempa rozwoju, lecz także jego motorów.
– Ważne jest to, czy wzrost gospodarczy jest generowany przez prostą imitację, przez podwykonawstwo dla zaawansowanych firm zagranicznych, czy może to polskie firmy kreują marki i produkty, które są znane, cenione i kupowane przez ludzi na całym świecie. Niestety, takich przykładów znanych polskich marek, znanych na świecie, jest bardzo mało i można je pewnie policzyć na palcach jednej ręki lub dwóch – tłumaczy.
Jego zdaniem w Polsce ryzyko wpadnięcia w pułapkę średniego dochodu istnieje. Są jednak możliwości, by temu zapobiec. Efektem pułapki jest bowiem długotrwałe spowolnienie gospodarcze.
– Przede wszystkim trzeba zmienić politykę gospodarczą – przekonuje wiceprezes Instytutu Kościuszki. – Polska nie może przyciągać inwestorów tylko tanią siłą roboczą, dlatego że jest więcej krajów, które są konkurencyjnych kosztowo. Nie ma prostego rozwiązania, jak przejść na inny poziom wzrostu gospodarczego. Mówi się o większych wydatkach na badania i rozwój, jednak nie można dosypywać więcej pieniędzy do nieefektywnego i nieszczelnego systemu edukacji, który jest oderwany od gospodarki i nieefektywny.
Kolejne potrzebne zmiany to usprawnienie kwestii instytucjonalnych – przepisów, systemu podatkowego, administracji i instytucji publicznych.
- Najlepszym scenariuszem, którego realizacja pozwoli uniknąć wpadnięcia w pułapkę średniego dochodu, jest gruntowna reforma administracji publicznej, ale nie rewolucja – zaznacza Łukasz Pokrywka. – Chodzi o ewolucyjne zmiany, które być może z poziomu urzędniczego wydają się drobne i nieistotne, ale z punktu widzenia codziennego prowadzenia biznesu są kluczowe, ponieważ zmniejszają nakład czasu, pieniędzy i energii ludzi, którzy kreują wzrost gospodarczy albo przynajmniej powinni go kreować.
Newseria