Zdradzałaś to płać!
Wiele lat inwestował w synów myśląc, że są jego. Kiedy okazało się, że nie żąda od byłej żony 9 tys zł co miesiąc.
Pan Marian ma 65 lat. O pierwszym synu dowiedział się 45 lat temu. Spotykał się już wtedy ze swoją przyszłą żoną. Nie było jednak mowy o ślubie.
- Ja nie chciałem się żenić – wspomina w rozmowie z dziennikarką Gazety Pomorskiej. - Nawet, kiedy dowiedziałem się o dziecku. Teresa również. Tylko jej matka strasznie na to naciskała. W końcu dopięła swego. Ślub wzięliśmy, gdy syn miał pół roku. Nie był do mnie podobny.
Kolejny również nie za bardzo przypominał pana Mariana. Mówili o tym koledzy. Mężczyzna jednak wierzył w wierność małżonki i nie brał tych informacji do siebie. Zaczął się zastanawiać, kiedy na świat przyszedł trzeci syn. Też inny. Pytał żony, jak jest, ale nie odpowiadała lub kłamała.
W końcu małżeństwo się rozpadło. Dzieci i matka wyjechali do Niemiec. Pan Marian przez lata płacił na każdego z synów po trzy tysiące złotych miesięcznie. Wątpliwości co do ojcostwa były jednak coraz większe. Zrobił badania i okazało się, że jest bezpłodny. Wyszło na jaw, że jego była żona kilkadziesiąt lat go oszukiwała i brała od niego pieniądze, twierdząc, że to dla jego synów.
Mężczyzna złożył w sądzie rodzinnym w Bydgoszczy pozew o ustalenie ojcostwa i odszkodowanie. Żąda również od byłej żony comiesięcznych alimentów w kwocie 9 tys złotych.
Zbigniew Nowakowski, foto. Dariusz Bloch Gazeta Pomorska