aktualizowane 19:03, 25 Apr 2024

Wiesz o czymś ciekawym? Napisz do nas e-mail: info@superfakty.pl

 Kiedy pani Dorota wspomina związek z byłym partnerem głos jej się łamie. Emocje grają w niej coraz mocniej. Nie trzeba być psychologiem, aby zauważyć, że tamte chwile wciąż pozostają żywe. Mają ewidentny wpływ na jej stan. Szczególnie te, które mają związek z domniemanymi groźbami karalnymi, które kierować miał do niej mężczyzna. Kobieta do tej pory, z lękiem sprawdza, czy ktoś nie poodkręcał śrub przy kołach jej samochodu. Mimo, iż poważnie obawia się o zdrowie i o życie próbuje funkcjonować normalnie. Właśnie rozpoczęła nową pracę. Nareszcie! Przez długi czas przeżycia rozszarpywały ją emocjonalnie. Przebywała na zwolnieniu. Nie mogła spać. Udało jej się jednak pozbierać na tyle, że może już normalnie funkcjonować.

 Poznali się na portalu randkowym. Po kilku spotkaniach znajomość przerodziła się w związek, który trwał prawie pół roku.
Zauważyłam, że mnie zdradza, okłamuje – wspomina pani Dorota. - Wszystko zaczęło się psuć. Rozumiem, że ludzie mogą przestać się rozumieć, że mogą się rozstać, ale żeby grozić?

Kobieta twierdzi, że jej były partner kierował w stosunku do niej groźby, które mogły oznaczać, że chce pozbawić ją życia lub trwale uszkodzić fizycznie. Jako dowód pokazuje wiadomości tekstowe. Jej wersję potwierdza również brat, który twierdzi, że słyszał, jak do jego siostry kierowane były słowa: „Jak będziesz podskakiwać to cała do Łodzi nie dojedziesz”.

 Po zgłoszeniu pani Doroty sprawą zajęła się prokuratura. Dochodzenie zostało jednak umorzone. W uzasadnieniu napisano między innymi, że zdaniem psychologa zeznania kobiety są mało wiarygodne i trzeba je skonfrontować z innymi. W dokumentacji czytamy również, że „nie można przyjąć, że relacjonowane przez świadka sytuacje są wytworem jej wyobraźni. Jednocześnie mechanizm reagowania ma wpływ na sposób spostrzegania i interpretowania zdarzeń – powoduje tendencję do nadinterpretacji obserwowanych elementów sytuacji. … Aparat poznawczy umożliwia jej na adekwatne spostrzeganie sytuacji, rozumienie ich treści, zapamiętanie, przechowanie oraz wierne odtwarzanie po czasie. Nie stwierdzam żadnych nieprawidłowości w tym zakresie...”. To właśnie nie do końca jednoznaczna opinia spowodowała, że poszukaliśmy kolejnych świadków, z którymi skonfrontowaliśmy słowa kobiety. Jeden z nich to Bogusława Michalak.

  - Tak pamiętam tamten okres – powiedziała w rozmowie telefonicznej. - Dorota była roztrzęsiona. Bardzo przeżywała tę sytuację. Autentycznie się bała.

Kolejna osoba, z którą rozmawialiśmy nie chce ujawniać publicznie nazwiska. Uzasadnia to tym, że nie chce być wzywana jako świadek do sądu. Jednak również ona potwierdziła, że bohaterka informacji była jednym, wielkim strzępkiem nerwów, nie mogła się skupić i normalnie funkcjonować. Szczególnie przeżywać miała słowa, że nie wiadomo, kto pierwszy umrze. Ponoć tak właśnie powiedział do niej były partner.

  - Bała się też jego „układów”, które rzekomo posiada. Obawiała się, że poważnie jej zaszkodzi – stwierdziła. - Nie wiem, czy było to racjonalne, ale na pewno głęboko w to wierzyła.

Oskarżany o groźby nie przyznał się do winy. Podczas rozmowy z nami stwierdził, że wszystko jest wymysłem kobiety. Jego zdaniem to zemsta za to, że to on zakończył związek.

O dalszym ciągu tej sprawy zadecyduje sędzia Sądu Rejonowego II Wydziału Karnego w Piotrkowie Trybunalskim już 4 marca 2015 roku.

 Zbigniew Heliński