aktualizowane 4:23, 14 Jul 2024

Wiesz o czymś ciekawym? Napisz do nas e-mail: info@superfakty.pl

Stacje pomiarowe w Europie wykryły skażenie jodem 131. Najgorzej było w Polsce. Przyczyna promieniowania nie jest znana.

O skażeniu poinformowała IRSN, francuska rządowa agencja monitorująca skażenie radioaktywne i zagrożenia nuklearne na świecie. Wzrost promieniowania odnotowany został w kilku krajach europejskich, ale w Polsce jego poziom znacząco różnił się od pozostałych odczytów. Między 9 a 16 stycznia wyniósł 5,92 mikroBq/metr sześcienny. Specjaliści uspokajają, że nawet taka dawka nie jest groźna dla naszego zdrowia.

Największy poziom skażenia może świadczyć o tym, że coś niepokojącego stało się za naszą wschodnią granicą. Nie można też w stu procentach wykluczyć, że u nas. Poprosiliśmy o komentarz prof. Andrzeja Strupczewskiego z Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

- Na początku chciałbym uspokoić. Dawka, która została odnotowana w Polsce nie jest absolutnie szkodliwa. W historii zdarzały się już większe, również nieszkodliwe promieniowania – wyjaśnił. – Nie mam wiedzy, aby w Polsce doszło do jakiegokolwiek wycieku. Prawdopodobne jest to, że stało się coś za naszą wschodnią granicą, ale nie można tego potwierdzić ponieważ nie ma tam stacji monitorujących. 

Wzrost promieniowania mógł być spowodowany tylko na skutek awaryjnej sytuacji, np. wycieku w elektrowni atomowej lub awarii w instytucie medycznym, który zajmuje się leczeniem nowotworów. Mało prawdopodobne, aby doszło do próby nuklearnej. Nie odnotowano bowiem wstrząsów, które musiałyby się z nią wiązać.

Sytuacja zaniepokoiła Amerykanów, którzy nad Europę wysłali samolot badawczy WC-135C, który ma pomóc w ustaleniu przyczyn wzrostu promieniowania.

Zbignieiw Helińsk