Marzył, aby zginąć w zamachu…
Zamachowiec z Londynu to najprawdopodobniej dobrze znany policji radykalny islamista. Wielokrotnie mówił publicznie, że trzeba zabijać funkcjonariuszy. Był powiązany z ugrupowaniami terrorystycznymi.
To przedziwne, jak współczesny, demokratyczny świat jest bezsilny. Nie potrafi zapobiec atakom terrorystycznym, nawet jeśli zabójca wręcz zapowiada, że dokona czegoś strasznego. Nie potrafi przypilnować człowieka, który wręcz kipi agresją i nienawiścią.
Taki właśnie był domniemany sprawca zamachu w Londynie Abu Izzadeen. Służby były pewne, że współpracuje z terrorystami i wspiera ich. Terrorysta nie ukrywał zresztą swoich poglądów, publikował je na forach internetowych.
Izzadeen urodził się we wschodnim Londynie. Na islam przeszedł przed 18 rokiem życia. Independent poinformował, że zradykalizował się po tym, jak poznał Omara Bakri Muhammeda i Abu Hamza al-Misri. Przejął ich poglądy.
W zamachu obok parlamentu zginęły cztery osoby, a 20 innych zostało rannych. Terrorysta rozjeżdżał ludzi samochodem. Śmiertelnie ranił interweniującego policjanta. Został postrzelony. Zmarł w szpitalu.
Zbigniew Heliński