To petycja zemsty? Została zmanipulowana?
W budynku, w którym mieszkają państwo Zimni działał sklep. Klienci kupowali w nim alkohol, którym zaraz po wyjściu upijali się do nieprzytomności. Zimni robili im zdjęcia, wzywali policjantów. Mieszkańcy zemścili się na nich przygotowując petycję z podrobionymi podpisami?
Mieszkańcy wsi Sokola Dąbrowa skierowali do Wójta Gminy Bledzew petycje w sprawie rodziny ze swojej miejscowości. Sęk w tym, że przynajmniej jeden podpis na dokumencie wydaje się być sfałszowany. Możliwe, że więcej. Czy taka petycja jest wiarygodna? Władze gminy zostały zmanipulowane?
O petycjach mówi pani wójt
Państwo Zimni to wielodzietna rodzina. Wychowują chorego syna. Od wielu lat mieszkają w budynku, który należy do gminy. Teraz władze chcą przenieść ich w inne miejsce.
- Tam nie będziemy mogli na przykład trzymać drobiu, a to – biorąc pod uwagę naszą sytuację – spore wsparcie – wyjaśnia Barbara Zimna. Walczymy więc, aby pozostać tam, gdzie jesteśmy.
Skontaktowaliśmy się z panią wójt. Powiedziała, że to sami mieszkańcy wsi, sąsiedzi Zimnych chcą, aby rodzina wyprowadziła się gdzie indziej. Jako dowód wskazała na dwie złożone w urzędzie petycje. Sęk w tym, że nie muszą one odzwierciedlać prawdy.
Na jednej z petycji znajduje się między innymi rzekomy podpis pani Anieli. Pani Aniela twierdzi jednak, że nie podpisywała się na liście. Ktoś wstawił podpis za nią, bez jej wiedzy? Popełnił przy tym śmieszny błąd. Podał nazwisko, którym kobieta jest potocznie nazywana, a nie jej prawdziwe.
- Ja nigdy się na tej petycji nie podpisywałam. Nigdy z takim nazwiskiem nie byłam powiązana. Nie wiem, kogo to jest podpis i kto go zamieścił – zeznała sama zainteresowana.
Wiedzę o okoliczności wstawienia podpisu może mieć sołtys wsi. Tak wynika przynajmniej z rozmowy telefonicznej z naszym dziennikarzem. Wie o tym również rodzina, której dotyczy dokument. Dotarliśmy też do kolejnego informatora.
- Widziałem petycję. Nie tylko ten jeden podpis wyglądał, jakby napisała go jedna osoba – wyjaśnił. - Już na pierwszy rzut oka było to widoczne.
Mężczyzna poprosił o anonimowość. Na razie. Nie wykluczył jednak, że zechce ujawnić swoje dane.
Petycja to element zemsty?
Rodzina wielokrotnie zawiadamiała policję, sądy o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić we wsi. Wzywała patrole, gdy pijani głośno zachowywali się przed sklepem lub leżeli na ziemi w sztok pijani.
- Swego czasu funkcjonował nawet żart, że pite przed sklepem piwo jest trunkiem za sto złotych – opowiada mężczyzna, z którym rozmawialiśmy. Sporo ludzi nie wylewa tu za kołnierz.
Wątpliwości dotyczących podpisów na petycji było tak wiele, że sprawa została zgłoszona do Prokuratury Rejonowej w Międzyrzeczu. Prokurator umorzył dochodzenie. Nie wyjaśniał jednak, czy podpisy były fałszywe, czy prawdziwe? Uznał, że pismo, które zostało skierowane do Wójta Gminy Bledzew i Rady Gminy Bledzew, na które powołuje się pani wójt, wyjaśniając podpisami swoje działania nie jest dokumentem. Sęk w tym, że petycja z podpisami, być może zmanipulowana, miała ogromne znaczenie, jeśli chodzi o dalsze działania administracyjne. Spowodowała konkretne decyzje i posunięcia.
Skierowaliśmy pytania do rzeczniczki Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim:
- Prokurator sprawdził, czy osoby, które podpisały się pod petycjami wcześniej nie składały sprzecznych zeznań w postępowaniu IC 719/16 (postępowanie o eksmisję). Jeśli tak, to dlaczego nagle zmienili zdanie? Na jakiej podstawie?
- Jakie czynności wykonał Prokurator, aby zweryfikować, czy to właśnie te osoby podpisały się na petycji? Sprawdził, czy ktoś nie podpisał się zamiast nich?
- Czy petycje z podpisami mieszkańców mają znaczenie prawne? Czy urzędnicy, w tym pani wójt powołują się na te decyzje tłumacząc decyzje administracyjne? A jeśli powołują się na petycje, na których znajdują się podrobione podpisy to czy nie zostali zmanipulowani? Czy prokurator nie powinien tego sprawdzić?
- Czy petycje z podpisami złożone do Wójta Gminy i Rady Gminy, które mają skutek w postaci działań administracyjnych to dokument?
- Na petycji znajduje się nazwisko: Aniela P. Czy osoba o takim nazwisku istnieje? A może nazywa się zupełnie inaczej, ktoś podpisał się za nią i bez jej wiedzy? Nie zauważył jednak, że nie podpisuje się jej nazwiskiem, ale tak, jak na nią mówią?
- Jakie czynności wykonał prokurator, aby zweryfikować autentyczność podpisów i to, czy nie zostały sfałszowane? Czy podpisy badał biegły grafolog?
- Anita M., Aniela P., Łukasz M. - czy te podpisy składała jedna i ta sama osoba? Sprawdzono to?
- Czy podpisy: Doroty, Przemysława, Marii, Tadeusza, Barbary i Marianny M. zostały nakreślone przez tę samą osobę? Podobno ma to być widoczne gołym okiem.
Jak wyglądało wyjaśnienie problematycznego podpisu Anety L.? Dlaczego widnieje tam przekreślony zwrot: "Dudk". Może ktoś podpisując się za Anetę L. pomylił się i z rozpędu chciał napisać własne nazwisko? (Z.H)
Fot. Archiwum państwa Zimnych