aktualizowane 19:03, 25 Apr 2024

Wiesz o czymś ciekawym? Napisz do nas e-mail: info@superfakty.pl

Już 25 kwietnia obchodzić będziemy Dzień Świadomości Alienacji Rodzicielskiej. Z tej okazji rozmowa ze Zbigniewem Helińskim z Cywilnego Biura Śledczego, marki dziennikarstwa śledczego na temat tego, jak poradzić sobie z tzw. alienacją rodzicielską, gdy dziecko nie spotyka się z jednym z rodziców.

 - Cywilne Biuro Śledcze pomaga między innymi rodzicom, których prawa są łamane. Mimo wyznaczonych kontaktów z dzieckiem nie są one realizowane. Wypracowaliście pewien sposób, proszę o nim opowiedzieć.
 - Można go zastosować, gdy jeden z opiekunów prowadzi działania, których celem jest ograniczenie drugiemu spotkania z dzieckiem. Sposób ten wypracowało życie i konkretne przypadki. Wiele z tych historii to kalki, bardzo podobne do siebie. Jedna ze stron obrzydza dziecku drugą. Nie realizuje postanowień sądu. W rezultacie, po dłuższym czasie dziecko faktycznie traci więź z jednym z rodziców.

 - Każdy rodzic powinien przecież dążyć do tego, żeby dziecko miało kontakt z drugim rodzicem...
 - W teorii, praktyka pokazuje zupełnie co innego. Gdy postanowienia sądu nie są realizowane można wnieść o ukaranie rodzica, który ogranicza kontakty. Czy kara zostanie nałożona zależy od przekonania sędziego, co do konkretnej winy. A to już nie jest takie proste w ocenie. Bywają co prawda sędziowie nastawieni, ale nie możemy twierdzić, że wszyscy są na nie. Oni po prostu nie mają szklanej kuli. Rodzic twierdzi, że dziecko nie chce. Nikt nie jest duchem, nie stoi przy tej sytuacji. Może tak jest, a może nie? Trudno to sprawdzić.

 - Jak wtedy działa Cywilne Biuro Śledcze?
 - Gdy ktoś zgłosi się do nas z takim problemem przede wszystkim jak najdokładniej poznajemy sytuację. Badamy ją dziennikarsko. Jeśli zachodzi taka możliwość, że rodzic jest faktycznie winny, celowo ogranicza kontakty wtedy między innymi zadajemy przygotowane pytania rzecznikowi prasowemu lub prezesowi sądu. Powiedzmy, że rodzic twierdzi, że dziecko boi się ojca lub matki, czuje niechęć. Pytamy zatem, czy nie warto wyznaczyć kilku spotkań na przykład w świetlicy organizacji, która zajmuje się wsparciem rodziny. Spotkanie takie, obserwowane przez psychologa jest dla dziecka bezpieczne, z drugiej strony to kompromis, który sprawdza dobrą wolę. Gdy do takich spotkań dojdzie rodzic, który był alienowany wygrywa kontakt z dzieckiem, ma możliwość pobawić się z nim, ale również porozmawiać. Może się przy okazji dowiedzieć, że ktoś nastawia dziecko przeciwko niemu. Dodatkowo zyskuje opinię psychologa. Zamiast walczyć, utwardzać stanowiska, straszyć karami warto nieco ugiąć stanowisko. Co prawda takie spotkania są zwykle gorsze, niż te przysądzone, ale przecież lepsze, niż żadne. Dodatkowo to pomost do powolnej poprawy sytuacji. Krok po kroku, delikatnie. Ważne, żeby dziennikarze pytali o możliwość takich kontaktów w sądzie. Wsparli w tym rodzica. Który sędzia przyzna oficjalnie, że nie zależy mu na szczęściu dziecka? Który powie, że lepiej jest, gdy jeden z rodziców jest wykluczony z życia malucha? Mówię oczywiście o normalnych relacjach, nie sytuacjach patologicznych.

- To działa?
 - Nie ma złotego środka na wszystko, ale tak. Chociaż nie w stu procentach. Wszystko zależy od podejścia sędziego. Ale dzięki temu, że takie spotkania są zaproponowane i jego podejście może się zmienić. Rodzic, który ogranicza celowo kontakty, a zostanie postawiony przed takim kompromisem zaczyna czuć się niepewnie. Bo przecież na dwie godziny - powiedzmy - musi zostawić dziecko z drugim rodzicem, bez nadzoru. Często wykazuje wtedy nerwowe ruchy i poczynania. Sędzia to widzi i wyrabia sobie opinię. Nabiera przekonania, po której stronie stoi racja. Jeśli i wtedy nie dochodzi do spotkań nałożona kara może być bardziej dotkliwa. Oto przykład jednego z ojców, który wygrał za pomocą takiego właśnie kompromisu. Pomagaliśmy mu. I możemy o nim napisać bo występował publicznie. Tam, gdzie panowie chcą pozostać anonimowi musimy szanować ich wolę. Matka dziecka miała na ścianie napis: Samiec twój wróg. Michał zaczynał powoli. Spotkania z córką w obecności psychologa właśnie. Krok po kroku, kontaktów było coraz więcej. Coraz trudniej było pani tłumaczyć, że tata jest zły. Bo to nie była prawda. Pięknie walczył. Kompromis to nie przegrana, nie słabość. O historii Michała możecie przeczytać tutaj: https://dzienniklodzki.pl/protest-ojca-przed-lodzkim-sadem-od-pol-roku-nie-widzial-swojej-corki-zdjecia/ar/3839857. W końcu sąd też zmienił swoje podejście, gdy poznał prawdę.

- Prowadzicie również bezpłatny, dziennikarski telefon zaufania.
 - Tak, każdy rodzic może zadzwonić i podzielić się swoją historią. Dodanie otuchy daje siłę, ale pozwala też racjonalnie i spokojnie patrzeć na wszystko. A ten spokój jest potrzebny bo gdy czyjeś prawa są łamane łatwo o agresję, walkę z systemem. Nie tędy droga.

Rozmawiał Jarosław Dudziński

 

Reklama: